Być może zetknęliście się już pojęciem rozpraszania odbiciowego w fotografii. To niezwykle atrakcyjne wizualnie zjawisko fizyczne bardzo łatwo zaobserwować na wodzie, gdy powierzchnia nie jest gładka, a faluje albo wręcz się marszczy. Wówczas pojawia się wcześniej wspomniane zjawisko rozpraszania odbiciowego – padające promienie światła nie są odbijane w tę samą stronę, ale w różne, zależnie od kąta nachylenia powierzchni.
W fotografii obok rozpraszania odbiciowego wykorzystywany jest również efekt odbicia na płaskich, połyskujących powierzchniach takich jak szkło lub plexi. Jest on o tyle przyjemny, że odbijające się przedmioty i postaci wprowadzają w sposób bardzo naturalny drugi plan na zdjęciu, dzięki czemu fotografia nabiera więcej przestrzeni, łatwiej jest zaplanować też kadr. Zabieg ten jest bardzo łatwy w osiągnięciu, wystarczy obserwować grę światła i cieni w witrynach sklepowych, na przystankach autobusowych, w oknach budynków. Kilka lat temu wykonałam serię zdjęć spacerując przez ulice jednego z włoskich miast.
Kiedy robimy zdjęcia tego typu musimy za każdym razem podjąć decyzję, która część ma być ostra, a która rozmyta. Czy chcemy wydobyć na pierwszym planie fotografii obiekty, które się odbijają w szybach, czy też te, które się za nią znajdują. Niby nie jest to kwestia filozoficzna, ale może przysporzyć nam czasem trochę trudności i decyzja nie zawsze jest tak banalna, jakby się mogło zdawać.