Podsumowanie 2020

Dla nikogo nie będzie niespodzianką, jeśli ten wpis zacznę do krótkiego stwierdzenia, że rok 2020 był wyjątkowo trudnym rokiem dla nas wszystkich. Niektórym wywrócił życie do góry nogami. Sprawił, że straciliśmy kontakt z wieloma osobami, czasami nawet bezpowrotnie. Myślę, że każdy w ciągu minionych miesięcy wiele razy robił sobie takie małe podsumowania w głowie i być może nawet przewartościowywał to, co do tej pory było dla niego pewne bądź stałe.

Mi chyba najbardziej utkwił w pamięci moment, w którym wszyscy zaczęliśmy robić mniejsze lub większe zapasy żywności i oczywiście papieru toaletowego. Niektóre puszki z marca zostały ze mną po dziś dzień…

Wiele osób zrezygnowało z wycieczek zagranicznych na rzecz wyjazdów do pobliskich miejscowości w obrębie kraju.

Z osobistych wojaży pozytywnie wspominam wyjazd do Kielc i zachwyt wywołany jednym z najstarszych drzew w Polsce, jakim jest Dąb Bartek.

Dąb Bartek – jeden z najstarszych w Polsce dębów, od 1954 roku chroniony prawem jako pomnik przyrody, rosnący na terenie leśnictwa Bartków (nadleśnictwo Zagnańsk), przy drodze wojewódzkiej nr 750 z Zagnańska do Samsonowa, w województwie świętokrzyskim.
(Wikipedia)

Nie mogło zabraknąć sentymentalnego wyjazdu do Zamościa, mojego rodzinnego miasta. Zamość nie zmienia się za bardzo i za każdym razem, kiedy go odwiedzam odnoszę wrażenie, że uległ pewnego rodzaju zamrożeniu i uparcie nie chce ruszyć z miejsca.

Rynek Wielki w Zamościu est przykładem jednego z najwspanialszych XVI-wiecznych placów w Europie. Został zaprojektowany przez Bernardo Morando, włoskiego architekta, jako plac reprezentacyjny na wzór antycznego „forum publicum” lub włoskiej „piazzy”. Kwadratowy plac o wymiarach 100 x 100m otoczony jest kamienicami mieszczańskimi z arkadowymi podcieniami. Centralna budowla, jaką z reguły był ratusz sytuowany w centrum placu, w Zamościu zajmuje miejsce wśród kamienic północnej pierzei.
(http://zci.zamosc.pl/page/76/rynek-wielki.html)
O cebularzu przeczytacie wszystko na Zamościopedii:
https://www.zamosciopedia.pl/index.php/ca-ch/item/369-cebularz

Czy wy też nawróciliście się na spacery do parku? Piszę nawróciliście, bo sama przed pandemią nie doceniałam w pełni piękna warszawskich parków i dopiero wiosna 2020 uświadomiła mi, jak ważne jest swobodne wyjście z domu na spacer.

Park Szczęśliwicki
Park Szczęśliwicki
Pole Mokotowskie
Łazienki

Kiedy w lutym leciałam do Włoch, oczywiście w mediach huczało od wiadomości związanych z koronawirusem i niektórzy pytali się mnie, czy aby na pewno przemyślałam dobrze decyzje o wyjeździe. Zazwyczaj odpowiadałam gorzko, że na coś trzeba umrzeć i zupełnie nie spodziewałam się tego, co dopiero miało się wydarzyć. Więc teraz kajam się sama przed sobą w myślach, że jak zwykle gadam głupoty bez opamiętania, nie bacząc na konsekwencje tych słowotoków. W samej Italii było już widać pierwsze oznaki przestrachu i paniki, miasta pustoszały zupełnie tak, jak półki z artykułami spożywczymi w sklepach. Znajomi, którzy prowadzą kawiarnie skarżyli się na podwyżki opłat przez miasto i brak klientów. Już wtedy co niektórzy rozważali plan awaryjny związany z zamknięciem prosperujących przez dziesięciolecia interesów rodzinnych.

Moja radość z wyjazdu do Włoch jest zawsze tak wielka, jak cytryny z Sycylii.
Jedna z moich ulubionych kawiarni w Genui,
Les Cafe’ Des Artistes.
Les Cafe’ Des Artistes, Genova
Bobo di gamberi, czyli zupa z krewetek, innymi słowy zimowe przysmaki na rozgrzanie.
Krapfen con panna to nic innego, jak pączek ze śmietaną.
Jedna z bardziej oryginalnych osób, jakie poznałam w tym roku i zarazem odkrycie muzyczne, The Junkoactive Wasteman and his Tinphonia (możecie go odszukać na fb).
Grana Padano, czyli moja wielka serowa miłość.
W trakcie lockdownu trochę zazdrościłam Włochom, bo jak oni wychodzą na balkon, to przynajmniej mają jakiś ładny widok i trochę słońca (zdjęcie robione w lutym).
Genua, stare miasto. Zawsze można tu spotkać oryginalnie ubranych ludzi, wypić dobra kawę stojąc gdzieś przy wysokim stoliku, zjeść kawałek focacci, dobrze spędzić czas.
Wąskie uliczki i wysokie kamienice, bardzo charakterystyczne połączenie rozwiązań architektonicznych we Włoszech. Dzięki temu tworzy się bardzo osobista, wręcz intymna atmosfera pomiędzy nami, a miastem. Idąc nieraz jesteśmy zmuszeni przytulić się do muru mijając przypadkowych ludzi.
Połączenie nowego ze starym czasami tworzy piękny kolaż barw, faktur i płaszczyzn. Włosi to mistrzowie w aranżowaniu witryn sklepowych, nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać swoimi pomysłami.
Genua, Palazzo Ducale
Ostatnia pizza we Włoszech przed wprowadzeniem obostrzeń.
Jak w każdym innym miejscu na świecie, również we Włoszech zdarzają się pochmurne i szare dni. Trochę inna kolorystyka, trochę inne światło, jego brak, jednym słowem zdjęcia robione w takiej atmosferze pokazują bardziej mroczną twarz Italii.

Pandemiczne wakacje.

Nie inaczej, w środku pandemii, wśród mniej i bardziej spanikowanych pasażerów linii Wizzair poleciałam przeżyć włoskie wakacje. Trochę pandemiczne, trochę nie, bo choć w środkach komunikacji masowej policja biega za każdym uchylającym się przed obowiązkiem noszenia maseczki obywatelem, to na plaży takie zasady już nie obowiązywały. I nie wiem, ile w tym wszystkim sensu i logiki, ale można było choć na chwilę zapomnieć o tym, co się dzieje ze światem “na zewnątrz”.

Największa ćma, jaką w życiu widziałam to właśnie ta ćma. Nervi, Genua.
Santa Margherita, widok miasta z góry
Santa Margherita, stare miasto
Santa Margherita, widoczne ciasta na zdjęciu to oczywiście Pandolce

Na koniec wyjazdu zawsze zostawiam sobie odrobinę czasu na szwendanie się po Mediolanie. Jest mnóstwo miejsc, które można zwiedzić, metro, w którym można się zgubić i wiele urokliwych kawiarni do odwiedzenia. To, co mnie urzekło lata temu to tramwaje, te stare, z wnętrzem wykończonym w drewnie, z rozpadającymi się okiennicami i chybotliwymi siedziskami w środku.