Drug me to hell

Drug me to hell to cykl grafik, które stworzyłam na podstawie osobistych refleksji na temat leków i ich wpływu na codzienne życie.

Coraz trudniej jest rozmawiać o własnych niedoskonałościach, dziś, w dobie pogoni za ideałem #instagirl z Instragrama. O wiele łatwiej jest nałożyć filtry na własną codzienność i udawać, że wszystko jest ok, pochować leki po szafkach i nie rozmawiać na trudne tematy. Właściwie dlaczego branie leków stało się tematem tabu? Boimy się powiedzieć naszym przyjaciołom, znajomym, czasem nawet rodzinie o tym, że chorujemy. Może boimy się tego, że zignorują problem, powiedzą magiczne „weź się w garść”, jakby to miało naprawić nasz organizm, albo stwierdzą, że na pewno wymyślamy. W końcu aż tak bardzo nie okazujemy tego, co się z nami dzieje na co dzień, więc skąd nagle pomysł, że musimy przyjmować codziennie ileś tam tabletek i korzystać z jakichś tam inhalatorów, żeby normalnie funkcjonować. Właściwie słowo normalnie straciło swoje pierwotne znaczenie, zaczęło wyznaczać jakiś poziom, do którego człowiek z niedoskonałościami stara się dążyć, żeby przypadkiem za bardzo nie odstawać od reszty, nie przyciągać spojrzeń pełnych kpiny. Wiem, że to nie jest bardzo popularny temat i podejmowanie go, prywatnie czy publicznie to duże ryzyko. Mimo wszystko próbuję, aktualnie w formie rysunkowej, żeby pokazać jak to właściwie wygląda, bo na rozmowę o tym zazwyczaj braknie odwagi.

Comments Are Closed